Wycięto dąb Jacek. Kolidował z Trasą Łagiewnicką

W Krakowie rozkwit przeżywają inwestycje drogowe. Kierowcy już niedługo będą mogli korzystać z Trasy Łagiewnickiej, rozpoczyna się planowanie jej dalszych odcinków, czyli Trasy Pychowickiej i Zwierzynieckiej, przyspiesza też pomysł budowy Trasy Wolbromskiej. Drogowy boom ma jednak skutki uboczne. Nowe, szerokie, wielopasmowe drogi powstają lub mają powstać pod oknami tysięcy krakowian i zmieniają zieleń w beton.

– Jestem wkurzona! Odechciewa mi się wszystkiego – kwituje sprawę krótko Cecylia Malik, krakowska aktywistka, która wraz z mieszkańcami broniła przed wycinką ogromnego, pięknego drzewa, które rosło u zbiegu ulic Ludwisarzy i Zbrojarzy. – Broniliśmy go, aby opóźnić budowę Trasy Łagiewnickiej, ale też dlatego, że to jeden z niewielu kawałków zieleni w tym rejonie. Nadaliśmy mu status „pomnika przyrody przez obywateli chroniony”, bo zmierzyliśmy je i spełniało warunki pomnika przyrody. Nadaliśmy mu także imię i zorganizowaliśmy happening. Okazuje się, że wszystko na nic – rozkłada ręce Malik. A miało to wyglądać zupełnie inaczej, bo po wyżej wspomnianych akcjach, pojawiły się głosy ze strony Spółka Łagiewnicka, że drzewa nie trzeba wycinać, wystarczy przesadzić. Jednak w środę, około południa, sprawę rozwiązano piłami i z wielkiego dębu pozostały już tylko drewniane klocki. – Podobno ekspertyza wykazała, że jest chore. Poprosiliśmy, żeby nam pokazali ekspertyzę, jej treść i autora, abyśmy mogli ją skonfrontować z innym ekspertem. Nie dano nam i drzewu na to szansy i po prostu je wycięto. Zresztą nawet jeśli to drzewo było chore, to patrząc na jego gabaryty, to i tak mogło pożyć jeszcze 30 lat – podkreśla Malik. Drzewo, którego mieszkańcy nie zdołali obronić, wygląda teraz tak:

Kolejny etap bezsilności łagiewnickiej

W zeszłym tygodniu opisaliśmy historię mieszkańców Łagiewnik, którzy żyją w pobliżu budowy Trasy Łagiewnickiej. Towarzyszy jej bardzo wiele złych emocji i nie świadczy to najlepiej o stylu prowadzenia tej inwestycji, niezależnie od tego czy jest sensowna czy nie. Kiepsko wyglądał też poziom informowania o najważniejszych aspektach planowanej drogi. Mieszkańcy  z którymi rozmawialiśmy, podkreślali, że skąpe były informacje o samym rozpoczęciu inwestycji, ale też te dotyczące przebiegu drogi, liczby pasów, konsekwencji drgań i ewentualnych podtopień. Te nie są wykluczone, bo aby poprowadzić Trasę Łagiewnicką, koryto Wilgi zostanie przesunięte bliżej domów. Ogromnym ciosem była też dla nich zakrojona na szeroką skalę wycinka drzew. We wtorek, w sieci pojawiły się kolejne informacje dotyczące tej inwestycji, tym razem z „drugiego końca” budowy, od mieszkańców Ruczaju:

Tego samego dnia odbyło się spotkanie z mieszkańcami w siedzibie rady dzielnicy Prądnik Biały, dotyczące innej Trasy, Wolbromskiej (polecam tekst na ten temat w Gazecie Krakowskiej, autorstwa Piotra Ogórka, pod wiele mówiącym tytułem: „Ostry spór o Trasę Wolbromską”). Ta ma połączyć Kraków z Zielonkami i podobnie jak jak jej imienniczka z Łagiewnik, jest pomysłem sprzed 40 lat, budzi kontrowersje wśród ludzi mieszkających przy jej planowanym przebiegu i zmieni bezpowrotnie krajobraz miasta. Niestety refleksję po wtorkowym spotkaniu są zbyt podobne do tych znanych z Łagiewnik, by spać spokojnie. Tak o poziomie konsultacji na linii mieszkańcy-urzędnicy w sprawie tej inwestycji pisał na Facebooku Dariusz Partyka – radny dzielnicy Prądnik Biały – specjalizujący się w tematach dot. transportu i infrastruktury:

Ale to nie koniec Tras. Bo powstać mają jeszcze dwie. Pychowicka i Zwierzyniecka. Z nimi także jest duży kłopot dotyczący konsultacji z mieszkańcami (sporo informacji na ten temat w tekście Moniki Waluś i Aleksandra Gurgula w Gazecie Wyborczej). W internecie od kilku dni podnoszony jest temat nagłego przyspieszenia tych inwestycji, także planowanych od 40 lat, akurat na etapie konsultacji społecznych. Krakowski aktywista i radny dzielnicowy Jakub Łoginow tak opisuje sekwencję zdarzeń z ostatnich dni: – Pod koniec stycznia ogłoszono, że czas na zgłaszanie uwag jest do 15 lutego. A więc mieszkańcy mają już tylko niecałe 2 tygodnie na konsultowanie tak ważnej inwestycji za kilka miliardów złotych, której budowa ma zacząć się w 2025 roku – dziwi się radny. Łoginow od lat śledzi przygotowania do budowy tych dróg i ewentualnych szkód, które mogą wywołać. To on jako jeden z pierwszych wskazywał, że Trasa Pychowicka będzie przebiegać przez Bielańsko-Tyniecki Park Krajobrazowy, co może być zagrożeniem dla tamtejszej przyrody oraz… krajobrazu. Jego zdaniem konsultacje na ten temat powinny trwać przez kilka miesięcy i odbywać się z udziałem jak największej liczby mieszkańców i ekspertów. Przygotował już uchwałę w tej sprawie, zakłada ona przedłużenie konsultacji społecznych o pół roku. – Przygotujmy je porządnie i na spokojnie. To zbyt duża inwestycja, żeby tak ważny element był prowadzony w pośpiechu. Poza tym jeśli zrobimy to źle, to cały proces trzeba będzie powtórzyć, a to wygeneruje kolejne koszty idące w milion złotych – przestrzega Łoginow.

Udostępnij znajomym

NASZE NAJNOWSZE

Zostaw komentarz