Bezsilność Łagiewnicka

Był las, jest wycinka, będzie droga. Tak w skrócie można opisać historię mieszkańców południowego Krakowa, którzy odbili się od urzędniczej ściany przy okazji budowy Trasy Łagiewnickiej. Uważają, że w walce o uratowanie swojej enklawy zieleni byli bez szans, są też przerażeni skutkami jakie może przynieść ta inwestycja. Dziś pozostały już im tylko segregatory pełne pism, próśb i apeli o wstrzymanie budowy lub zmniejszenie jej rozmachu. Wrażenie, że nie mieli w sprawie swojej przyszłości nic do powiedzenia, jest tu wszechogarniające. I bardzo przygnębiające.

Pierwsze padły drzewa

– Stoimy w rzece – powiedziała Renata, udeptując śnieg przy pniach niedawno ściętych drzew. – Jak to? – zapytałem zdumiony. – Tak to. Ta budowa zmieni wszystko. Nawet Wilgę przesuną, O tu, gdzie stoimy będzie płynąć – wyjaśniła mieszkanka ulicy Hoffmanowej, która broniła zielonej polany u zbiegu ulic Ludwisarzy i Piaseckiego przez wiele miesięcy. Nie udało się. Dziś ze smutkiem opowiada o tym miejscu. – Tu była ścieżka, tu były winogrona, tu były orzechy. Były też jabłonie, śliwy, krzaki malin. Ludzie to zbierali i robili w domu przetwory, dżemy, kompoty. Ostatnie orzechy mam jeszcze w domu – wspomina malowniczy teren Renata i dodaje, że polana po postawieniu na niej kilkunastu ławek i kilku koszy na śmieci mogła zostać dopisana do niezbyt okazałej listy krakowskich parków. Zamiast tego, zdecydowano się jednak poprowadzić w tym miejscu Trasę Łagiewnicką, kilkupasmową, szeroką drogę, liczącą 3,7 km, która ma połączyć Kurdwanów z Ruczajem. – Wykosili wszystko do cna, nawet krzak jeden nie został. Na wiosnę pewnie już tędy nie przejdę, bo zaczną wykopaliska i przesuwanie rzeki – irytuje się Renata, która nigdy więcej nie pozbiera orzechów, malin i jabłek z malowniczej polanki, oddzielającej do niedawna domy okolicznych mieszkańców od ruchliwej ul. Zakopiańskiej.

Pełna zieleni polana na pograniczu Łagiewnik i Borku Fałęckiego. Zdjęcie wykonanko w październiku 2018 roku. Miesiąc później teren ten został wykarczowany niemal w całości

Jak już wspomniano, Renata Kurleto mieszka z synem w domu przy ul. Hoffmanowej, dlatego zaczęła od obrony swojej ulicy przed rozjeżdżającymi ją niezgodnie z prawem ciężarówkami i betoniarkami, dla których spokojna dotąd uliczka stała się wjazdem na budowę. Zwyciężyła, ciężkie samochody „wykurzyła” swoim uporem i dziesiątkami pism, czym zyskała duże uznanie wśród swoich sąsiadów, którzy początkowo nie widzieli szans na zwycięstwo z deweloperem. Dowodem zaufania było zwycięstwo w wyborach do rady dzielnicy Borek Fałęcki-Łagiewniki, w której zasiada od grudnia zeszłego roku. Uratować polany jednak jej się nie udało. Renata doskonale pamięta dzień wycinki: – To było tuż po wyborach, dosłownie kilka dni. Przyjechała ekipa zakapturzonych mężczyzn i cięli te drzewa z niespotykaną gorliwością. Każdy upadający konar sprawiał im radość, a  ja cały dzień płakałam, po prostu ryczałam – wspomina Renata. Kilkadziesiąt zdrowych drzew wycięto w parę godzin. Wśród nich były także młode drzewka, które zasadzono tutaj na okazję Światowych Dni Młodzieży w 2016 roku.

Przeszłość, wyrok, teraźniejszość

previous arrow
next arrow
Slider

„Nas nikt nie pytał”

– Tutaj nie spotka pan nikogo, kto by chciał tej drogi – przyznaje Pan Zdzisław, były taksówkarz, obecnie emeryt, który w domu nieopodal polanki mieszka od ponad 50 lat. Kiedy o niej wspomina na jego twarzy pojawia się uśmiech, ale szybko znika, gdy pytam o samą inwestycję powstającą na jego oczach. – Ktoś się uparł i nie było siły, żeby to powstrzymać. Nigdy nas nie zapytano, czy chcemy tej drogi. Kiedyś tylko, chyba w 2001 roku, dostaliśmy zawiadomienie, że będzie. Były dziesiątki odwołań, protesty i wszystko na nic. Przyszedł taki moment, że poczuliśmy się bezsilni – wspomina Pan Zdzisław. – Wysyłaliśmy pismo i dwa miesiące czekania na odpowiedź. Przychodziła odpowiedź, która nic nie wnosiła i tak w kółko. Te pisma krążyły, ale nic to nie zmieniało i trudno było nie odnieść wrażenia, że sprawa była przesądzona i urzędnicy nie zamierzali poważnie podejść do naszych próśb, apeli i zapytań – dodaje Renata. Jak wspomina, nikt nie przypuszczał, że ktokolwiek zdecyduje się na budowę tak szerokiej drogi w tak spokojnej, malowniczej jak na Kraków, okolicy. Jak podkreśla, niektórzy jej sąsiedzi nawet w ostatnich dniach pytali o to, co powstaje na polanie. – Czuję się jak narzędzie do płacenia podatków, coraz większych. A w zamian nie dostaję nic. Wręcz przeciwnie, zabiera mi się to co miałam, bo przecież zabrali mi zieleń – nie kryje oburzenia Renata. – To była oaza – dodaje Zdzisław – najlepsze miejsce na ziemi. Odniosłem wrażenie, że dopiero w czasie naszej rozmowy uświadomił sobie, że stracił je już bezpowrotnie.

"Na tej polanie wycięto najwięcej drzew" - wspomina Zdzisław.

Obecnie na polanie pracują koparki, dźwigi i inne ciężkie pojazdy. Spod śniegu wystają pnie, a drzewa, które jeszcze zostały, są już oznaczone czerwonym, jaskrawym kółkiem. To wyrok śmierci, który wkrótce zostanie wykonany. Okoliczni mieszkańcy dużo chętniej rozmawiają o tej inwestycji, kiedy wyłączam dyktafon. Wspominają wtedy o podmokłym podłożu, które wg ich relacji spędza sen z powiek projektantów regularnie sondujących poziom wód podziemnych w tym miejscu. Obawa o podmywanie domów, związana z głębokimi wykopami i przesunięciem rzeki, jest tutaj powszechna. Ludzie boją się też drgań, które mogą doprowadzić do pękania ścian, oraz hałasu i spalin zamiast aromatu kwitnących jabłoni. Największą niepewność budzi brak informacji. Nikt nie ma pewności, którędy będzie przebiegać trasa i jak wpłynie na ich życie. Kiedy pytam, dlaczego ich zdaniem ta inwestycja powstaje bez odpowiedniego konsultowania się z mieszkańcami,  odpowiadają: „jak nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo o co chodzi” i przypominają o doniesieniach medialnych na temat zarobków pracowników spółki, która buduje trasę. W krakowskiej prasie, w sierpniu zeszłego roku –  czyli tuż po rozpoczęciu budowy – pojawiły się informacje, że na nagrody oraz premie przeznaczono ponad 300 tysięcy złotych. Imponujące są także same zarobki: prezes spółki otrzymuje 22 tysiące złotych miesięcznie, wiceprezes niecałe 20 tysięcy. Sama inwestycja pochłonie ogromne pieniądze. Szacuje się, że wraz z odsetkami kredytu, który zaciągnięto na budowę Trasy Łagiewnickiej, będzie to 1,3 mld zł.

Autostrada biegnąca przez środek miasta - tak o Trasie Łagiewnickiej mówią niektórzy mieszkańcy, dziennikarze i eksperci. Wizualizacja: Budimex

Trasa Łagiewnicka – budowana obwodnica Krakowa. 1 lutego 2017 roku została podpisana umowa kredytowa. Ma zostać zbudowana do 2020 roku. Budową jej zajmuje się konsorcjum firm Budimex SA i Ferrovial Agroman SA. Te firmy zaproponowały 802 mln zł jako koszt zbudowania jej. W przyszłości wraz z planowaną trasą Zwierzyniecką i Pychowicką domknie trzecią obwodnicę miasta W dniu 22 lutego 2018 r. Spółka Trasa Łagiewnicka S.A. przekazała Wykonawcy – konsorcjum firm: Budimex S.A. oraz Ferrovial Agroman S.A. teren pod budowę Trasy Łagiewnickiej. Pierwsze zostaną wykonane prace porządkowe, rozbiórka obiektów budowlanych niewymagających decyzji administracyjnych oraz działania dopuszczone ustawą o ochronie. Ponadto Generalnemu Wykonawcy przekazano teren pod realizację robót, zgodnie z zakresem określonym w prawomocnej decyzji ZRID nr 18/4/2015 z dnia 30.10.2015 roku.

Planowane w ramach tej inwestycji jest zbudowanie:

ulicy głównej przyspieszonej GP 2 × 3 (dwie jezdnie po trzy pasy ruchu) o długości ok. 3,7 km od ul. Grota Roweckiego do skrzyżowana ulic: Witosa, Halszki, Beskidzka wraz z linią tramwajową na odcinku od pętli przy ul. Witosa do ul. Zakopiańskiej o długości ok. 1,7 km, w tym:

  • budowa ok. 0,4 km tunelu na odcinku od ul. Grota Roweckiego do ul. Kobierzyńskiej,

  • budowa ok. 0,6 km tunelu na odcinku pomiędzy węzłem z ul. Nowoobozową i ul. Zakopiańską,

  • budowa ok. 0,7 km tunelu drogowego i równolegle tunelu tramwajowego od linii kolejowej Kraków Płaszów – Oświęcim do mostu na rzece Wildze, pod terenem Sanktuarium Bożego Miłosierdzia oraz Centrum Jana Pawła II,

  • budowa ok. 0,25 km tunelu pod skrzyżowaniem z ulicami: Turowicza i Herberta – budowa węzłów drogowych zapewniających bezkolizyjne przeprowadzenie ruchu kołowego na ciągu III Obwodnicy: zespolony węzeł „Ruczaj” (Trasa Pychowicka, ul. Grota Roweckiego, ul. Kobierzyńska, Trasa Łagiewnicka), węzeł „Cegielniana” (ul. 6-go Pułku – robocza nazwa ul. Nowoobozowa, Trasa Łagiewnicka), węzeł „Solvay” (Trasa Łagiewnicka, ul. Zakopiańska), zespolony węzeł „Łagiewniki” (Trasa Łagiewnicka, ul. Turowicza, ul. Halszki, ul. Witosa oraz ulice doprowadzające ruch do Centrum Jana Pawła II),

  • budowa nowego zintegrowanego przystanku kolejowo-tramwajowo-autobusowego wraz z mini-centrum obsług podróżnych,

  • przebudowa ul. Zakopiańskiej na długości ok. 0,9 km – budowa kładki pieszo – rowerowej na wysokości włączenia ulic: Ruczaj i Pszczelna o długości ok. 0,5 km

Plan przebiegu trzeciej obwonicy Krakowa (na czarno odcinki już wybudowane, na czerwono planowane lub dopiero powstające). Trasa Łagiewnicka znajduje się pomiędzy węzłem Łageiwniki a węzłem Ruczaj. Źródło: Wikipedia

Kropka nad i

Trasa Łagiewnicka, zwana też autostradą biegnącą przez środek miasta, to dobry przykład, jak (być może potrzebna) inwestycja może doprowadzić do poczucia bezsilności mieszkańców. W tym przypadku zasada „my wiemy lepiej” uderza ze strony urzędników i w moim najgłębszym przekonaniu popełniają błąd. Jeśli ich zdaniem ta droga jest tak potrzebna, to dlaczego nie byli w stanie przekonać do tego mieszkańców? Nie mieli argumentów, czy nie potrafili ich sformułować? Jaka by była odpowiedź na to pytanie, to będzie ona wyrazem porażki władz miasta. Jeśli w Krakowie buduje się tak strategiczną inwestycję, która zmieni krajobraz (nie tylko komunikacyjny) na zawsze, to powinny towarzyszyć jej adekwatne do rozmachu samej trasy konsultacje społeczne. Niestety, w tym przypadku, rozmowa z mieszkańcami wyglądała tak, jakby budowano osiedlową dróżkę. Z drugiej strony nie należy zapominać o pewnych ustępstwach ze strony spółki Trasa Łagiewnicka SA, a mianowicie poprowadzeniu części trasy w tunelach. Dobrym pomysłem jest też budowa równoległej do TŁ linii trmwajowej. Niestety to tylko łyżka miodu w beczce dziegciu, bo nie zrezygnowano z węzłów drogowych na rzecz zwykłych skrzyżowań, nie zmniejszono liczby pasów oraz ekranów dźwiękochłonnych, które dla pejzażu i estetyki miasta są tym, czym smog dla zdrowia. Szkoda, że forma tej inwestycji oraz jakość konsultacji przypominają dekadę Gierka.

Czy Trasa Łagiewnicka jest potrzebna? Na pewno nie w takiej „autostradowej” formie. Zdecydowanie bardziej potrzebne są trasy: Zwierzyniecka i Pychowicka, które będą realną alternatywą dla Alej Trzech Wieszczów i to właśnie od tych inwestycji należało zacząć domykanie trzeciej obwodnicy Krakowa. Mam nadzieje, że powstaną one w przystającej do XXI wieku formie i zamiast autostrad z węzłami, ekranów i wielopasmowych jezdni, krakowianie otrzymają międzydzielnicową drogę, która pomoże w szybkim przemieszczaniu się po mieście, ale jednocześnie nie zrujnuje ona krajobrazu Bronowic czy Bielańsko-Tynieckiego Parku Krajobrazowego, bo właśnie przez te obszary mają przebiegać obie trasy. Dlatego, w przypadku tego typu inwestycji nie należy pytać tylko o to, czy budować, ale także jak budować. Mam nadzieje, że przed powstaniem Trasy Pychowickiej i Zwierzynieckiej mieszkańcy dostaną możliwość odpowiedzi na tak postawione pytanie.

NASZE NAJNOWSZE

Zostaw komentarz