Rusz w miasto!

W dobie pandemii wszyscy zmagamy się z wieloma ograniczeniami. Niektóre z nich udało się przezwyciężyć poprzez ich przystosowanie do istniejącej sytuacji. Są też takie, co do których, znalezienie alternatywy nadal pozostaje wyzwaniem. Jednym z nich, jest problematyczna od początku COVID0-19, kwestia ukochanej przez wielu swobodnej turystyki oraz podróżowania z przekraczaniem granic. Jeśli odległe wyprawy są niemożliwe warto poszukać innego kierunku eksploracji, który może dostarczyć równie sporo wrażeń.

Czym jest mikroturystyka streetartowa?

Korzystając z przerwy od lockdownów warto podjąć próbę odkrycia własnej, nawet już dobrze znanej okolicy, dzielnicy lub miasta, w którym mieszkamy. Dla mnie sprawdzonym sposobem ułatwiającym znajdowanie nieprzeciętnych miejsc w Dzielnicy XVIII Nowa Huta, gdzie mieszkam, jest obserwowanie lokalnych oraz streetartowych hasztagów, takich jak #streetartkrakow#nowahuta#streetartnowahuta. Przeglądając Instagrama co jakiś czas natrafiam na artystyczne perełki publikowane przez innych użytkowników, z wykorzystaniem właśnie powyższych hasztagów. Dostrzeżona w taki sposób sztuka uliczna jest dla mnie impulsem do wyjścia poza ramy domowej przestrzeni, dzięki czemu nieprzerwanie odkrywam coś nowego w dobrze znanych przewiązkach, podwórkach, czy osiedlowych zakamarkach. Jakie formy streetartu można spotkać w Nowej Hucie? 

Kot wykonany techniką szablonu – os. Centrum D, autor novohucky, fot. Zofia Karnasiewicz

Fani ścianizmu, czyli tego co #miastomówi, nie będą zawiedzeni! Wręcz przeciwnie, różnorodność poruszanych tematów na elewacjach bloków czy garaży, stołach pingpongowych, a nawet altanach śmietnikowych, zaskoczy wachlarzem treści – od napisów pełnych muzycznych nawiązań, po miłosne wyznania. Natomiast tutejsza scena vlepkarska (vlepka to mała, samprzylepna forma graficznanie jest zbytnio imponująca. Co prawda przed wejściem do klatek schodowych wzrok przykuwają kolorowe obrazki oblepiające drzwi wejściowe oraz rynnę, ale są one zdominowane przez kibicowskie i komercyjne hasła. Artystyczne oraz zaangażowane społecznie vlepki niestety rzadko goszczą w naszej dzielnicy. Najwyraźniej Nowa Huta czeka jeszcze na swoje odkrycie przez vlepkarzy. 

Vlepki kibicowskie – os. Na Skarpie, fot. Zofia Karnasiewicz 

Za to wszyscy nowohucianie kojarzą Nowohuckie Centrum Kultury (i street artu). Dogodny czas dla artystów niestety dobiegł tam końca. Remont, a następnie rewitalizacja za łączną sumę 8 mln złotych, oprócz sporej ilości wyciętych drzew, obdarła mury NCK-u ze sztuki. Na tyłach budynku, gdzie mieściła się ogólnodostępna twórcza przestrzeń można było znaleźć murale, graficiarskie tagi, jak również (ocalałą do tej pory) Mona Lisę wykonaną za pomocą techniki szablonu, której autorem jest novohucky. Wspomniane miejsce miało szczególną wartość „oby wróciło w jeszcze lepszej formie i było atrakcją nie tylko Huty, ale Krakowa” – komentuje novohucky, lokalny streetartowiec.

Mona Lisa wykonana techniką szablonu – Nowohuckie Centrum Kultury, autor novohucky, fot. Zofia Karnasiewicz

Cieszy mnie też, że tutejsi twórcy aktywnie reagują na aktualnie istotne wydarzenia i zabierają głos na swój artystyczny sposób, szczególnie w takich kwestiach jak strajk kobiet, czy trwająca od ponad roku pandemia koronawirusa. Na przełomie października i listopada ubiegłego roku wzdłuż głównej osi widokowej, czyli Alei Róż, na słupach oraz tablicach ogłoszeniowych pojawiła się spora liczba plakatów wspierających protesty, a nawet vlepki z czerwoną błyskawicą. Z kolei pandemiczne napisy, poza chodnikami i ścianami, dostrzec można nawet na drewnianych kładkach Użytku Ekologicznego Łąki Nowohuckie.


Muminek i błyskawica wykonana techniką szablonu – os. Teatralne, autor novohucky, fot. Zofia Karnasiewicz.

Tylko gdzie znajduje się granica między sztuką a wandalizmem?

Odpowiedź na to pytanie zdecydowanie do prostych nie należy. Prawne kompendium wiedzy z tego zakresu znalazłam na stronie Pogromców Bazgrołów. W zakładce prawo można tam przeczytać, że „sam fakt umieszczenia bazgrołu jest już wykroczeniem”, zostały wymienione też „przepisy kwalifikujące działalność obszczymurków”. W zależności od skali zniszczeń sprawca podlega karze mandatu do 5000 zł lub ograniczenia, a nawet pozbawienia wolności do 5 lat.

Natomiast prywatnie, przecież każdy odbiorca sztuki ulicznej może wyznaczyć linię podziału według własnych przekonań lub kryteriów. Myślę, że jedną z najczęściej branych pod uwagę, jest estetyka pracy oraz jej wpływ na przestrzeń, w której się znajduje. Niektóre realizacje bez trudu da się sklasyfikować biorąc pod uwagę powyższe wyznaczniki. Przykład pozytywnych działań można znaleźć na osiedlu Centrum D, gdzie na tyłach garaży sąsiadujących z placem zabaw został wykonany mural – największe w Krakowie akwarium. Jest on efektem wspólnej pracy społecznej wykonanej przez mieszkańców osiedla, sąsiadów, dzieci z półkolonii z Klubu „Wersalik”, seniorów z projektu „Chcę -Mogę-Potrafię. Aktywni 60+”, przy wsparciu Grupy Pogromców Bazgrołów. Mural wykonany w 2016 r. przetrwał już 5 lat, co potwierdza, że warto podejmować akcje zamalowywania bazgrołów.

Pack oraz inni, tak zwani „pseudografficiarze”, kilka razy oszpecili już nowohuckie elewacje. W ten sposób ucierpiały m.in. wpisane na listę zabytków budynki wokół pl. Centralnego: Centrum A 1 , Centrum B 1 i D1. Wandale ze sprejami pozostają dla policji nieuchwytni, a co na to mieszkańcy?

Pseudograffiti – os. Centrum A, fot. Zofia Karnasiewicz

Na Facebookowej grupie Nowohucianie posty dotyczące sztuki ulicznej są licznie komentowane. Wśród wypowiedzi nie brakuje głosów krytyki dla aktów bezsensownego wandalizmu oraz słów wsparcia dla artystów. Pojawiają się również poglądy akceptujące niszczenie cudzego mienia. W kontrze krytyki miała miejsce akcja #jestemwandalem i #wolnakreda, która polegała na malowaniu kredą na chodnikach. Zorganizowane przedsięwzięcie było odpowiedzią na reakcję jednego z zarządców budynku, który sklasyfikował kredowe napisy i rysunki wykonane przez dzieci, jako „akt wandalizmu” (zobacz: https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2019-09-27/dzieci-malowaly-kreda-po-chodniku-wedlug-zarzadcy-bloku-sa-wandalami/ ).

Napis terazhuta.pl – os. Centrum A, fot. Zofia Karnasiewicz

Tym, którzy jeszcze nie są przekonali do odkrywania sztuki w mieście, polecam podcast Bogdana Zalewskiego Nowa Huta, krok po kroku, w którym Łukasz Lenda i Jacek Szlak opowiadają o nowohuckim street arcie. Inny sposób na arcyciekawe wirtualne podróże wymyśliła Monika Stpiczyńska. Na swoim instagramowym profilu poland.street.view publikuje kadry z Polski, które znalazła na Google Street View. Dość osobliwe, śmieszne i nostalgiczne urywki z różnych miast, miasteczek oraz wiosek, zdecydowanie potwierdzają, że Instagram jest świetnym medium na przezwyciężenie covidowej codzienności.

Niezależnie od tego, czy postanowisz wyruszyć na swoją mikrowyprawę teraz lub w po pandemicznej przyszłości – Instagramowe hasztagi streetartowe odkryją przed tobą wielość form i treści w przestrzeni publicznej. Czasem zaskoczą cię #ulicznemądrości, innym razem wkurzą bazgroły namalowane przez zwaśnione grupy kibiców piłkarskich, albo zadziwi fenomen murali patriotycznych. Dokumentując sztukę uliczną, tworzysz też zasób archiwalny, który może być później interpretowany przez np. etnografów czy antropologów kultury. Nie czekaj, rusz w miasto!

—————————————

Zdjęcie w nagłówku atykułu: napis „Swój świat projektował węglem, bo nie myślał przebiegle” – os. Teatralne, fot. Zofia Karnasiewicz. Słowa pochodzą z utworu Każdy ma swój świat, wykonawca Polska Wersja.

—————————————

Artykuł powstał w ramach stażu, który autorka odbywa w Stowarzyszeniu Europe4Youth, dzięki zdobyciu tytułu laureatki w projekcie Akademia Dziennikarstwa Obywatelskiego w kategorii wiekowej 18-20 lat.

 

NASZE NAJNOWSZE

NASZE NAJNOWSZE

Zostaw komentarz