Urzędnicy prezydenta Majchrowskiego zabrali głos ws. podwyżek cen biletów

Nowe powierzchnie biurowe, kilkadziesiąt dodatkowych etatów oraz szkolenia w luksusowym hotelu. To korzyści z których skorzystała, bądź wkrótce skorzysta, administracja krakowskiego magistratu. Ta sama, która każe zaciskać pasa pasażerom komunikacji miejskiej w związku z planowaną podwyżką cen biletów. Być może – gdyby nie powyższe „bonusy” dla krakowskich urzędników - tak nerwowe poszukiwanie dodatkowych pieniędzy w kieszeniach mieszkańców nie byłoby konieczne.

Nowe biura, nowe życie

Wygaszenie Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu oraz podzielenie go na trzy nowe jednostki – Zarząd Transportu Publicznego, Zarząd Dróg Miasta Krakowa i Wydział Miejskiego Inżyniera Ruchu okazało się drogą operacją. O jej koszty zapytał niedawno Łukasz Gibała z klubu radnych „Kraków dla Mieszkańców”. W odpowiedzi na jego interpelację czytamy, że wzrosła liczba etatów. W ZIKiT było ich 477, po reorganizacji jest ich 533 i planowane jest utworzenie kolejnych – w sumie ma ich być ponad 600. Urzędnicy otrzymali także nowe powierzchnie biurowe – bardzo atrakcyjne, w ścisłym centrum miasta, w Pałacu Prasy przy ulicy Wielopole. Dla pracowników ZTP oraz wydziału MIR wynajęto tam biura na trzech piętrach. Ile będzie to kosztować krakowskiego podatnika? Koszty czynszu za jeden miesiąc dla ZTP to ok. 45 tys zł, MIR to ok. 44 tys zł. To daje razem ok. 90 tys. zł, a dodając do tego koszty ogrzewania i innych mediów, to jeden miesiąc życia dwóch nowych jednostek to ok. 120 tysięcy zł, w skali roku jest to dla krakowskiego budżetu dodatkowy wydatek w wysokości 1 mln 144 tys. zł. A jeśli jeszcze zsumujemy koszt wynajmu, opłat oraz nowe etaty (przyjmując, że docelowo ma być 127 nowych etatów i każdy, ostrożnie licząc, pochłonie 3 tysiące zł miesięcznie) wychodzi na to, że reorganizacja ZIKiT to dodatkowy roczny koszt w wysokości ponad 5,7 mln zł. Wszystko to równolegle z wprowadzaniem podwyżek biletów za komunikację miejską.

Luksusowe narady i makieta

Urzędnicy miejskich spółek spędzili weekend w hotelu Heron położonym w malowniczym Gródku koło Nowego Sącza. Na naradzie obecni byli przedstawiciele Krakowskiego Holdingu Komunalnego, Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej, Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji, Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego, Agencji Rozwoju Miasta, Trasy Ła­giewnickiej i Miejskiej Infrastruktury. Co tam robili? Jak czytamy w tekście Grzegorza Skowrona w Gazecie Krakowskiej, w czasie dwudniowego pobytu przedstawili raporty finansowe spółek oraz dyskutowali o walce ze smogiem. Spotkanie krakowskich urzędników odbyło się w pięciogwiazdkowym hotelu, gdzie doba hotelowa kosztuje od 600 do 1,8 tys zł, a goście mają do dyspozycji kryty basen, spa, centrum fitness, jaccuzi, kompleks saun, stoły do bilarda i snookera oraz salę multimedialną, w której można pograć w PlayStation. W sumie za weekend przedstawicieli miejskich spółek krakowski podatnik zapłacił blisko 40 tysięcy złotych. W tym samym czasie, gdy w mieście wrze w związku z zapowiedzią podwyżek cen biletów za komunikację miejską.

Innym ważnym tegorocznym wydatkiem okazała się być makieta Starego Miasta i Kazimierza. Po co nam sporych rozmiarów stół z małymi budynkami? Na to pytanie, na portalu Krakow.PL odpowiedział Jerzy Muzyk – zastępca prezydenta Krakowa ds. Rozwoju Miasta :  

Sądzę, że jest to świetny projekt o znaczeniu edukacyjnym, skierowany do osób, które odwiedzają Kraków, także do młodzieży szkolnej oraz dla samych mieszkańców. Jest to forma dodatkowej atrakcji, takiej, która ma też aspekt pedagogiczny, pokazującej historię rozwoju naszego miasta, prezentuje jego kształt i wygląd, taki jak jest teraz.

A więc jeśli dobrze rozumiem Pana Prezydenta, to makieta za blisko 400 tysięcy złotych, jest po to, żeby… sobie na nią popatrzeć. W tym samym czasie, gdy w mieście wrze w związku z zapowiedzią podwyżek cen biletów za komunikację miejską.

Urzędnik na plusie, mieszkaniec na minusie

Zerkając na zaledwie trzy informacje prasowe o działaniach krakowskiego magistratu można w ciągu kilkunastu minut odnaleźć kwotę w wysokości ok. 6 mln zł (roczne utrzymanie nowych biur i etatów, weekend w luksusowym hotelu i makieta), którą można by było zaoszczędzić. Do tego warto dodać premie za 2018 rok dla urzędników. Te wyniosły 18 mln zł, czyli o 2 mln zł więcej niż w 2017 roku. Na pewno część z nich była zasłużona, ale co najmniej kilka przypadków budzi kontrowersje, bo „bonusy” dostały min. była dyrektor Wydziału Mieszkalnictwa, która także w zeszłym roku usłyszała zarzuty korupcyjne oraz Elżbieta Koterba, którą tuż po przyznaniu nagrody zwolniono z funkcji wiceprezydenta Krakowa w związku z „ryzykiem konfliktów interesów”.

Szacuje się, że „dziura” w budżecie, którą trzeba zasypać podwyżkami biletów, to 15-30 mln zł. Wychodzi więc na to, że gdyby urzędnicy zrezygnowali z nowych biur i etatów oraz narad w luksusowym hotelu, a także przyznali sobie mniejsze premie, to wzrost cen za przejazdy tramwajami i autobusami nie byłby konieczny. A tak – urzędnik w limuzynie jedzie do pięciogwiazdkowego hotelu i gra w bilarda, a pasażer zapłaci więcej za podróż w zatłoczonym tramwaju czy autobusie. Ale jest też dobra wiadomość – jeśli już na te przejazdy nie będzie kogoś stać, to będzie mógł pojeździć palcem po… makiecie.

————————————

Populistyczne zdjęcie do populistycznego tekstu pochodzi z wikipedia.de i przedstawia przykładowy sposób użycia wanny typu jacuzzi.

NASZE NAJNOWSZE

Zostaw komentarz