Biznes na Słońcu

Kiedy spotykasz się z Michałem Sułowskim, to dostajesz wizytówkę na ekologicznym papierze. Gdy znajdziesz się w jego biurze, zostaniesz poczęstowany kawą Fairtrade. A kiedy już się dogadacie i podpiszecie umowę - także na papierze z recyklingu - będziecie ratować Ziemię.

Dlaczego zajmujesz się energią słoneczną, skoro – według obiegowej opinii – to się kompletnie nie opłaca?

Na szczęście coraz rzadziej spotykam się z taką opinią. Ale jeśli ktoś tak mówi, to od razu pytam: czy czyste powietrze nam się nie opłaca? Czy powstrzymywanie globalnego ocieplenia nam się nie opłaca? Czy powstrzymywanie fali uchodźców nam się nie opłaca?

Energia słoneczna łączy się z zalewem Europy przez imigrantów!?

Oczywiście. To właśnie od suszy w Syrii rozpoczęła się ostatnia fala uchodźców. Wiadomo, że to nie jedyny czynnik, że były jeszcze te polityczne, ale bez wątpienia globalne ocieplenie „zagoniło” w dużym stopniu uchodźców do Europy. Mówiąc w skrócie, postawienie na odnawialne źródła energii to większa szansa na to, że zostawimy naszym dzieciom planetę, na której po prostu będzie dało się żyć. Dla samej Polski z kolei to szansa na dużo większą niezależność energetyczną. Obecnie jesteśmy niemal całkowicie uzależnieni od węgla, który sprowadzamy min. z Donbasu albo z Białorusi, gdzie nie ma nawet kopalni. Więc pytanie, czy z bezpieczeństwem energetycznym mamy do czynienia wtedy, kiedy opieramy je na trującym węglu od naszych wschodnich sąsiadów, czy wtedy, kiedy postawimy na powszechnie dostępne i czyste źródła energii, takie jak słońce czy wiatr.

I opłaca się przeciętnemu Kowalskiemu zrezygnować z węgla na rzecz energii słonecznej lub wiatrowej?

Opłaca się i będzie się opłacać coraz bardziej, bo będzie rosnąć cena energii elektrycznej wytwarzanej z węgla. Do tego cena samej instalacji jest już na tyle niska, że może pozwolić sobie na nią coraz więcej osób. Kiedyś naszymi klientami byli w zasadzie jedynie bogaci hobbiści, dziś OZE (odnawialne źródła energii – red.) staje się coraz bardziej popularne, bo może obniżyć rachunki za prąd nawet o 95%.

Nie przesłyszałem się!?

Nie. Prosty przykład. Jeśli ktoś płaci obecnie ok. 200 zł miesięcznie za prąd, to po założeniu instalacji za ok. 20-25 tysięcy zł, rachunki spadną do 15 zł, a więc tylko do opłaty stałej. Sama energia jest już w zasadzie za darmo. Kiedy się to zwróci? O tym zadecydują ceny energii elektrycznej w przyszłości, a te – jak już wspomniałem – będą z pewnością rosnąć. Oprócz tego, poczynając od tego roku, możemy odliczyć sobie od podatku założenie takiej instalacji fotowoltaicznej 18% kosztów w ramach ulgi termomodernizacyjnej.

Ekipa LMV po pracy. Na zdjęciu zakończona budowa elektrowni słonecznej w Pucku.

Jestem krakowianinem i lubię dokładnie wiedzieć, ile udało mi się zaoszczędzić. Czy taka instalacja daje taką możliwość?

Jasne. Są specjalne programy i aplikacje sprzężone z daną instalacją, które liczą to na bieżąco. Taki monitoring można obserwować na laptopie, tablecie czy smartfonie. Są nawet opcje dodatkowe – oprócz mierzenia korzyści finansowej, możemy też sprawdzić, o ile mniej wyemitowaliśmy dwutlenku węgla.

A jeśli moja instalacja wyprodukuje więcej prądu niż ja sam jestem w stanie zużyć, to mogę go jakoś odsprzedać? 

Sprzedawać prąd mogą tylko firmy. Ale mam nadzieje, że wkrótce się to zmieni i będą mogły to robić także osoby fizyczne. Unia Europejska idzie w tym kierunku i możemy się wkrótce spodziewać dyrektywy, która ureguluje tę kwestię także w Polsce. Jak na razie wygląda to tak, że kiedy nasza elektrownia słoneczna pracuje to oddaje nadwyżkę do sieci. Kiedy elektrownia, np. poprzez słabe nasłonecznienie w danym dniu, wytwarza mało energii, to ją z sieci uzupełniamy.

Kiedy postanowiłeś zająć się zawodowo OZE?

To dość zabawna historia, bo wszystko zaczęło się od filmu dokumentalnego pt. „SOS Ziemia”, który obejrzałem zupełnie przypadkiem w telewizji. Skala niszczenia planety przez ludzi, ukazana w tej produkcji, całkowicie mnie zdruzgotała. Ale krzepiąca była końcówka, która mówiła o tym, że ratunkiem dla Ziemi mogą być właśnie odnawialne źródła energii. Pamiętam, że po filmie przez całą noc, do 8 rano, sprawdzałem w Internecie, jak działa fotowoltaika. Byłem w szoku, bo wcześniej myślałem, że z energii słonecznej można zasilać co najwyżej zegarek elektroniczny albo kalkulator. Twarde dane pokazały jednak, że słońce i wiatr dają nam darmowe, ogromne pokłady energii, które mogą zasilić cały dom. Doszedłem też wtedy do wniosku, że jako marketingowiec z zawodu zamiast nakłaniać ludzi do kupowania czegoś, co im nie będzie potrzebne, a dodatkowo będzie szkodliwe dla środowiska, wolę wykorzystać swoje umiejętności, aby zrobić coś dobrego dla świata i promować odnawialne źródła energii, które mogą pomóc go uratować.

Podejrzewam, że nie była to łatwa droga.

Oj, nie. Na samym początku chciałem w tej branży robić cokolwiek. Nawet jako pracownik fizyczny, który zakłada takie instalacje na dachu. Był to też taki okres, że w Polsce miały wejść przepisy dotyczące odnawialnych źródeł, tzw. ustawa Pawlaka, więc w pewnym sensie wszystko zaczęło się wtedy dopiero tworzyć. Udało mi się znaleźć pracę w jednej firmie, która się zajmowała dystrybucją paneli słonecznych. Ustawa Pawlaka w końcu nie weszła w życie, ale wraz kolegą z pracy, Wadymem Bondarem, w 2014 r. założyliśmy firmę. To było bardzo ryzykowne, bo właśnie ze względu na wspomniany brak ustawy montowanie takich instalacji było nieopłacalne finansowo. Ludzie pukali się po głowach, że brniemy w ten biznes. Oddawaliśmy wtedy zaledwie kilka instalacji rocznie, jak już wspomniałem – dla bogatych pasjonatów. Robiliśmy także szkolenia, co pozwoliło nam przetrwać. W końcu pojawiła się ustawa o odnawialnych źródłach. Co prawda niedoskonała, ale dała nam solidny fundament do tego, żeby działać pełną parą. Zeszły rok był dla nas przełomowy.

Właśnie widzę, że wyglądacie na prężnie działającą firmę.

Oprócz tego, że obowiązuje w końcu prawo, które pchnęło naszą firmę na szerokie wody, ludzie stali się też bogatsi i co ważniejsze – bardziej świadomi ekologicznie. W zeszłym roku braliśmy udział przy stworzeniu ok. 300 instalacji fotowoltaicznych. Jako główny wykonawca albo podwykonawca. Większość z nich w Małopolsce i województwach ościennych, choć stworzyliśmy także elektrownię słoneczną na Pomorzu, w Pucku. Ale naszym największym „oczkiem w głowie” są panele zainstalowane na dachu bloku na krakowskim Ruczaju. Tam jeden z mieszkańców, Radek Wroński, wymarzył sobie, że będzie czerpać energię właśnie ze słońca. Pomimo dużych trudności natury administracyjnej udało mu się stworzyć swoją elektrownię, o której rozpisywały się media w całej Polsce. Jesteśmy dumni z tego, że ją instalowaliśmy. Zresztą jej pracę można śledzić w siedzibie naszej firmy, na specjalnym ekranie. To dowód na to, że się opłaca.

 

Siedziba firmy z wiele mówiącym o niej napisem na ścianie.

Skoro jesteśmy przy waszej siedzibie to zaciekawił mnie napis na ścianie. Nie jest to typowy slogan reklamowy znany z większości komercyjnych firm.

To wynika z naszej misji. Budowanie niezależnej, rozproszonej energetyki obywatelskiej to nie tylko budowanie samych elektrowni, ale też uświadamianie ludzi z zakresu ekologii, ochrony klimatu i odnawialnych źródeł energii. Stąd taki napis.

Mógłby irytować Władimira Putina.

Na pewno mocarstwo, które stoi na paliwach kopalnych, może czuć zagrożenie ze strony odnawialnych źródeł energii. Te pozwalają nam się coraz bardziej uniezależniać energetycznie i w jakiejś perspektywie czasowej pomogą nam zrezygnować z importu węgla. A więc tak, z tej perspektywy, może ten napis irytować Putina.

Wróćmy z Kremla do Krakowa. Otwarliście chyba pierwszy w mieście salon wystawowy dotyczący fotowoltaiki.

Tak, to miejsce gdzie można przyjść i „dotknąć” energii odnawialnej. Zobaczyć jak wygląda moduł fotowoltaiczny czy falownik i jak te wszystkie elementy są ze sobą połączane oraz jak to funkcjonuje w praktyce i jak taki system montuje się na dachu. Przy przedstawianiu naszej oferty nie chcemy tylko pięknie opowiadać – na spotkaniach czy przez telefon – ale też pokazać, jak mogłoby to wyglądać. Tworzymy wirtualny model domu czy budynku, na którym potencjalny inwestor chciałby umieścić instalację. Uwzględniamy lokalne specyficzne warunki klimatyczne i nasłonecznienie, a także ewentualne obiekty rzucające cień na przyszłe panele, np. drzewa, kominy i sąsiednie budynki. Dzięki temu otrzymujemy dokładne wyliczenia, ile energii uda się wyprodukować. Jest także możliwość zobaczenia swojego budynku po zainstalowaniu na dachu paneli.

Jedna z wizualizacji wykonanych przez LMV Group. Dzięki niej możemy zobaczyć, ile dokładnie energii słonecznej uda się "złapać".

Czyli można w waszej siedzibie nie tylko „dotknąć” energii odnawialnej, ale także zobaczyć przyszłość. Podchodzicie do sprawy kompleksowo.

Chcemy, aby to była atrakcyjna forma nie tylko dla potencjalnych inwestorów, ale też dla wszystkich, którzy chcą dowiedzieć się czegoś więcej o odnawialnych źródłach energii – o tym jak działają, jak mogą pomóc w walce z globalnym ociepleniem i o tym jak można zmniejszyć dzięki nim rachunki za prąd. W marcu rozpoczynamy cykl otwartych dla wszystkich szkoleń w weekendy, choć jeśli będzie taka potrzeba, to pomyślimy o dodatkowych terminach.

A więc nie tylko punkt sprzedaży, ale też placówka edukacyjna…

Taki był zamysł naszej przeprowadzki na ulicę Lipską, trochę zgodnie z tradycją naszej firmy, aby też szkolić i edukować. Ta lokalizacja też jest nieprzypadkowa, bo przy naszej siedzibie jest parking, wygodny dla kierowców, biegnie tutaj też ścieżka rowerowa oraz linia szybkiego tramwaju. Wychodzimy naprzeciw coraz większemu zainteresowaniu odnawialnymi źródłami energii i oprócz tego, że prowadzimy normalną działalność biznesową, chcemy zrobić coś dla samej idei. Zresztą ostatnio jeden z moich klientów, także biznesmen, powiedział że mi zazdrości tego co robię. Stwierdził, że moja branża jest „bardziej seksi”, bo w niej o coś chodzi.

Salon wystawowy i placówka edukacyjna w jednym, czyli siedziba LMV Group przy ul. Lipskiej w Krakowie.

Michał Sułowski

Z wykształcenia marketingowiec, współzałożyciel i prezes LMV Group, jednej z pierwszych na krakowskim rynku firm zajmujących się fotowoltaiką.  Miłośnik Teorii Integralnej, który stara się żyć zgodnie z maksymą „myśl globalnie – działaj lokalnie”. Osobistą misją Michała jest uświadamianie zarówno zagrożeń, jak i szans wynikających z obecnego kryzysu ekologicznego.  Przyjaciel zwierząt, weganin.

CZŁONEK KLUBU

NASZE NAJNOWSZE

Zostaw komentarz